wtorek, 12 października 2010

dobry glina

Stara już pozycja, po którą sięgnąłem pod wpływem dobrego miniserialu emitowanego w AleKino!, adaptacji serii Henninga Mankella o komisarzu Ystadzkiej policji, Kurcie Wallanderze, to przykład powieści kryminalnej znakomicie nadającej się do autobusu albo poczekalni w przychodni.


Nie wskazuje którego miniserialu, bo zarówno brytyjski, jak i szwedzki mają dobre strony i obydwa na swój sposób mi się podobają. Dowodem drobnej przewagi wersji od BBC niech będzie to, że czytając pierwowzór literacki, przed oczami staje mi nie Krister ale Kenneth, choć to akurat może być spowodowane innymi względami. Na przykład już przez sam fakt, że brytyjski serial jest młodszy o kilka lat i dzięki świeższym środkom wyrazu lepiej trafia do mojej dwudziestokilkuletniej świadomości. Henrikssonowi na pewno trudno odmówić brawurowej umiejętności oddania cech nakreślonej przez Mankella postaci. Może to nawet w jego interpretacji Wallander jest bardziej wiarygodny jako melancholijny gliniarz całkowicie oddany swojej robocie w dochodzeniówce.

W tej części serii Wallander pracuje nad dwiema sprawami, które niechybnie zmierzają do punktu, w którym znajdą wspólny mianownik. Zespół ystadzkiej komendy szuka takiego elementu łączącego także w ramach jednego z tych śledztw - sprawy seryjnych, jak się wydaje, morderstw na terenie Skanii. Wszystko wskazuje jednak na to, że dopiero kolejne popełnione zbrodnie naprowadzą policjantów na tropy, które zbliżą ich do sprawcy. Każdego dnia, kiedy chwyta telefon, Wallandera paraliżuje myśl o tym, że od kolejnego rozmówcy usłyszy: znowu zaatakował. Na nieszczęście zbrodnie łączą się w układankę i bez choćby jednej z nich ystadzki glina błądzi wokół fałszywych tropów.

Postać Wallandera jest na swój sposób fascynująca mimo, że skrojona zupełnie wbrew współczesnym wzorcom. Dużo w nim prawdziwych, nudnych człowieczych cech, które z punktu widzenia powieści nie są atrakcyjne. Wallander jest bowiem policjantem pełnym refleksji nad sprawami i ludźmi. Zawsze pełen szacunku dla osób, których zeznania zbiera. Jest skuteczny, choć tak rzadko zdarza mu się wybuchać. Może dlatego całość jest tak wiarygodna i właśnie dzięki temu łatwo dać się wciągnąć w kryminalną historię, która nie sprawia wrażenia podkoloryzowanej na użytek powieści.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz